Łodź promuje się na koncertach. Będzie głośno!

Łodź promuje się na koncertach. Będzie głośno!

Już jutro, bo 15 maja rozpocznie się kampania wizerunkowa miasta Łódź, pod nazwą „W Łodzi będzie głośno”. Długofalowa kampania ma związek z licznymi koncertami, zaplanowanymi na sezon letni. W ramach kampanii, wyeksponowane będą billboardy w największych miastach Polski, natomiast w Łodzi będą to citylighty. Łącznie 250 billboardów w Warszawie, Gdańsku, Krakowie i Poznaniu będzie zapraszać do Łodzi na liczne wydarzenia muzyczne. Autorem projektu graficznego billboardów jest Agencja MOSQI.TO z Łodzi.

Twórcy kampanii chcąc, by była ona spójna, przekonująca i aby trafiła do odbiorców, szukali wspólnego mianownika dla wszystkich koncertów. Zdecydowano, że jest nim mocne brzmienie. Prezydent miasta, Hanna Zdanowska, przekonuje  natomiast, że kampania nie promuje jedynie koncertów, ale to miasto Łódź promuje się w Polsce na koncertach światowych gwiazd.

W ubiegłym roku w Łodzi odbyło się 14 koncertów największych gwiazd, zaś na 2013  planowanych jest około 22. Przypomnę, że Sting, Rihanna, Shakira, Justin Bieber i Depeche Mode to tylko niektórzy artyści którzy wystąpili do tej pory w Łodzi. Wkrótce w Atlas Arenie odbędą się koncerty Erica Claptona, Leonarda Cohena, Iron Maiden i  System of a Down. Godnym pochwały jest fakt, że Łódź obrała konkretną strategię promocji i chce się tym wyróżnić na tle innych miast Polski. W końcu organizowane koncerty przyciągają rzesze fanów i to nie tylko na tę jedną noc. Fani często zostają w mieście na weekend, co daje miastu wymierne zyski. Promocja turystyki kulturalnej jest także częścią strategii promocyjnej „Łódź kreuje”. Z takim podejściem i zaangażowaniem władz życzymy, by Łódź oficjalnie stała się królową polskich koncertów.

Inicjatywa jest warta poparcia. W Polsce wciąż mamy trochę do nadgonienia w kwestii organizacji wydarzeń muzycznych. Bo Polska wciąż nie jest atrakcyjnym rynkiem muzycznym. Mimo licznego grona fanów muzyki, wykonawcy wciąż działają pod wpływem wytwórni, dla których nasz rejon nie jest tak atrakcyjny jak ten na zachodzie. Choć powoli, to jednak widać, że to się zmienia. Ratunkiem są festiwale muzyczne, na które przyjeżdża coraz więcej czołowych artystów. Ale do zmian przyczyniają się także oddani polscy fani, którzy są w stanie docenić te często pojedyncze wizyty swoich idoli w naszym kraju. No, bo jak tu nie wierzyć Bono, który zapewniał w swojej autobiografii, że koncert jego zespołu w Chorzowie, z 2005 roku, był „chyba najfajniejszy” z całej trasy. Zresztą wystarczy zobaczyć, jakie emocje towarzyszyły całemu zespołowi oraz fanom, którzy zmienili chorzowski stadion w ogromną biało-czerwoną flagę podczas napisanej na cześć „Solidarności” piosenki „New Year’s Day”. Choć przyzwyczajeni jesteśmy do radosnych okrzyków, takich jak wszystkim znane „I love you” Michaela Jacksona, czy zapewniania o tym, że jesteśmy najlepszą publicznością, to jednak momenty takie jak ten z koncertu U2 są emocjonalne i dzięki temu prawdziwe. I właśnie o nich mówi świat (video niżej).

Naturalnie jest też druga strona medalu. A mianowicie, gdy o Polsce mówi się za sprawą wpadek artystów. Po cichu i zapewne naiwnie, ale jednak liczę na to, że światowej sławy muzyków, którzy odwiedzają nasz kraj, dając niezapomniane koncerty i jednocześnie myląc nasz kraj z innym, jest dosłownie garstka. Chociaż jeśli pójść tokiem myślenia pewnego polskiego muzyka, według którego „artystom wolno więcej”,  sytuacje kiedy muzycy mylą kraje, w których występują, nie powinny nas w ogóle obejść. W końcu dzięki temu Polska będzie na ustach wszystkich. Ale chyba nie o to nam chodzi.  Wystarczy obejrzeć video z koncertu U2, by zrozumieć, że takie inwestycje popłacają. A z czasem na pewno znajdą się odpowiedni ludzie, na właściwym miejscu, którzy będą potrafili zarządzać takimi imprezami oraz pozyskiwać na nie sponsorów. Może wtedy  polskie stadiony nie będą stratne kilka milionów złotych, jak to miało miejsce po koncercie Madonny? Może wreszcie artyści zza oceanu będą bardziej w zasięgu naszej ręki? Idąc tym optymistynym tokiem myślenia,  liczę, że w przypływie kurtuazyjnych wyznań miłosnych, przestaną nawet mylić Polskę z Rosją 🙂  Zresztą, „who the fuck is Justin Bieber?”

Droga Polsko, dla takich chwil warto organizować koncerty. Czyż nie?

 

 

KONTAKT Z DORADCĄ
Zostaw swoje dane, a skontaktujemy się z Tobą, by przygotować dla Ciebie ofertę szytą na miarę.