Street art i reklama zewnętrzna – wpływ na krajobraz miejski

Street art i reklama zewnętrzna – wpływ na krajobraz miejski

Dobrze zrobiona reklama, wpasowuje się w pobliskie otoczenie. Ostatnio jednak coraz głośniej jest o reklamie zewnętrznej w kontekście zaśmiecania krajobrazu. Co ja o tym sądzę i co z tym wszystkim wspólnego ma street art?

Ostatnio głośno jest o zaśmiecaniu krajobrazu billboardami, o tym jak reklama zewnętrzna zamiast w kreatywny sposób przekazywać informacje, jedynie psuje wizerunek miasta. Ludzie często mają styczność z billboardami, które według planu są częścią strategii długoterminowej, a zatem  smutne, wyblakłe i obdrapane wiszą na jednym nośniku od niepamiętnych czasów.  Uwaga! Takie reklamy psują wizerunek branży. Właściciele nośników, którzy nie dbają o ich ekspozycję, a także nie stosują odpowiednich materiałów (np. w przypadku długoterminowych ekspozycji powinno się montować trwalszy i lepiej zachowujący kolorystykę – winyl). Mam świadomość tego, że outdoor to nie tylko piękne kreacje, które prezentuję na blogu. Jednak osoby bojkotujące reklamę zewnętrzną, celem „upiększania miasta”, powinny mieć świadomość, że outdoor nie ma na celu jedynie ostentacyjnego reklamowania produktów w najmniej pożądanych miejscach. Jest branżą, jak każda inna i nie zniknie, bo komuś nie podoba się jej brzydsza część.  W outdoorze jak w  każdej innej dziedzinie występują przysłowiowe „zgniłe jabłka” w koszyku i wpływają negatywnie na wizerunek całej branży.

Rozwiązaniem zaistniałej sytuacji jest według mnie znalezienie wspólnego dialogu, nawiązanie komunikacji między reklamującymi a konsumentami. Takich przykładów interakcji powstało już sporo poprzez kampanie zarówno reklamowe, jak i społeczne: Wydawanie darmowych egzemplarzy gazety Billboard, Kampanie społecznościowe uświadamiające o skutkach palenia (kontrowersyjne video z akcji), kampania W Łodzi będzie głośno, promująca koncerty (czy naprawdę Łódź chce być „miastem bez reklam”?), wykorzystanie efektu 3D do kampanii przeciwko przemocy dzieciom, tak by najmłodsi ze swojej perspektywy zobaczyli coś innego, niż dorośli, kampania rowerzyści kaski w ruch ze świetnie przemyślanym konkursem, namawiająca do porzucenia wstydu i przywdziania kasku, czy wreszcie billboardy w słusznej sprawie , uświadamiające, że warto się badać, warto stosować profilaktykę i generalnie WARTO WIEDZIEĆ.

Przeciwnicy reklamy zewnętrznej mówią, że w kwestii przestrzeni publicznej panuje u nas „wolnoamerykanka”. Mają rację. Ale dajcie mi amerykański Times Square, gdzie te reklamy bez wstydu mogą krzyczeć, migotać, zmieniać się co kilka sekund i w dodatku stanowić o niepowtarzalnym klimacie tego miejsca, do którego lgnie tysiące turystów każdego dnia.

Problemem nie jest liczba nośników, ale tzw. „dzika reklama”. Póki co, nielegalne reklamy są, a kary za niezastosowanie się do przepisów są zbyt niskie, aby właściciele niezgłoszonych w urzędzie gminy nośników, przejęli się konsekwencjami.  W tym kierunku trzeba działać i próbować coś zmienić. W moim mniemaniu akcje typu „miasto bez reklam” są grubą przesadą.

Dobra reklama wpasowuje się w otoczenie

Tak naprawdę dobrze zrobiona reklama, wpasowuje się w pobliskie otoczenie. Jest częścią budynku, jest pomysłem, który  zachwyca, daje wrażenie złudzenia optycznego, zaskakuje, jest sztuką. Przy tym temacie pozostanę, przedstawiając poniżej ciekawe przykłady SZTUKI ULICZNEJ, czyli jak wykorzystać brzydkie obdrapane mury, nadać polotu smutnemu miastu, zwrócić uwagę przechodniów. Jest to przykład na to, że w obydwu (reklamie zewnętrznej i sztuce ulicznej) drzemie potencjał, wystarczy odpowiednio zagospodarować miejsce i dać ujście kreatywnym pomysłom. Lub (uwaga!) połączyć te dwie formy.

Brak przepisów regulujących dopuszczalną ilość billboardów na metr kwadratowy plus dzikie reklamy sprawiają, że ich  efektem jest spadek wartości reklamy zewnętrznej, gdyż nie trafia ona do odbiorców tak jak powinna. W przypadku street artu i murali jest to zupełnie inna jakość, ponieważ nie powstają one masowo, dzięki czemu ich odbiór jest inny.

Idą zmiany

Do tej pory w prawie brakowało definicji krajobrazu.  Jednak ma powstać pewnego rodzaju kodeks reklamowy, który zawierać będzie wymiary, standardy oraz rodzaje dopuszczalnych reklam. W przepisach pojawiał się także termin tzw. dominanty krajobrazowej, który określa obiekt o istotnym wpływie wizualnym na krajobraz. Jednak same reklamy to tylko szczyt góry lodowej w kwestii ładu krajobrazowego. Warto wziąć pod uwagę to, co pod banerami, a mianowicie chaotyczny polski krajobraz, nieremontowanych przez lata budynków. To raczej nie dodaje uroku. Ujednolicanie kolorów elewacji i ogrodzeń budynków może to zmienić.

Street art w reklamie

Ja wiem, że sztuka uliczna to przecież nie reklama promocji mięsa w Tesco przy jakimś zabytku. Przykładów kreatywnych billboardów znajdziecie jednak na blogu mnóstwo. Tym razem poruszę Waszą wyobraźnię sztuką uliczną. Uważam, że może ona być pewną alternatywą dla zaistniałej sytuacji. Oprócz przykładów street artu zwykłego oraz tego w 3D, przedstawię kilka przykładów street artu w reklamie.

Liczę, że przeciwników jakiejkolwiek ingerencji w krajobraz miejski zachęcę do tego, że warto popracować nad rozmieszczeniem reklam, nad zasadami projektowania plakatów, nad tym, by sztuka przeplatała się z komercją. Przecież kiedyś plakaty były sztuką. Już o tym pisałam. Więc może warto zatrzymać się, pomyśleć i zawrócić właśnie w tym kierunku.

Poniżej piękny przykład drzewa, do którego doczepiono respiratory co  jest, jak wołanie o tlen w centrum miasta.

 

Polska, Białystok. Mój ulubiony przykład.

Sztuka uliczna w reklamie

Powyższe przykłady pokazują, jak z niewykorzystanej przestrzeni można uczynić sztukę. Nie pokazują za to, jak można zmarnować potencjał danego miejsca, bo takie przykłady widzimy na co dzień, idąc w rejony pierwszego lepszego blokowiska (i nie tylko!). Zanim więc ktoś powie NIE sztuce ulicznej (bo jak to tak po murach rysować, przecież nabazgroli coś jeden z drugim i zadowoleni) oraz NIE wszelkiej reklamie zewnętrznej warto zastanowić się nad optymalnym rozwiązaniem dla obydwu i próbować iść w tym właśnie kierunku.

A Wy co sądzicie? Jesteście za wyeliminowaniem reklam, czy informację i reklamę da się połączyć? Co dla Was znaczy „upiększanie miast” i czy naprawdę nie ma tam miejsca na kreatywne billboardy?

 

źródła: complex.com, blog.globalstreetart.com, sztukaulicy.org

KONTAKT Z DORADCĄ
Zostaw swoje dane, a skontaktujemy się z Tobą, by przygotować dla Ciebie ofertę szytą na miarę.